czwartek, 24 kwietnia 2014

Drugie życie sweterka...recyklingowe lale

Nie mogłyśmy spać...
Malika chlipała całymi nocami w poduszkę
żaląc się że jej garmoszko...
ja (mama)...całymi nocami siedziałam 
i głaskałam ja po włoskach...
Jak zaradzić bezsenności dziecka?
I co to znaczy: garmoszko?
Szukałam pomocy. Czytałam. Pytałam specjalistów, inne matki, znajomych, nieznajomych... 
I tak trafiłam do Pani Doroty Godlewskiej. Skupiona przy maszynie do szycia rozmawiała z czarnym kotem o króliku chorym na ospę??? Dyskutowali zaciekle, nie o tym bynajmniej jak leczyć królika, ale o tym jak pomóc jego właścicielce...
Wiedźma, czy dobra wróżka - przemknęło mi przez myśl...
Już po kilku minutach wszystkie moje wątpliwości zostały rozwiane...
Wróżka! Dobra wróżka, która nie za pomocą różdżki, 
a igłą i nitką spełnia pragnienia, 
wyczarowuje wszystko co tylko można sobie wyśnić...
Lepiej trafić nie mogłam. W czterech ścianach pracowni KIZIU MIZIU, urzeczywistnia się to co niemożliwe...
Skrawki swetrów, resztki tkanin, guziki, tasiemki, koraliki...
Śpioszki z których wyrosło niemowlę - tyle wspomnień.
Rozerwana w parku sukienka - romantyczna historia.
Guzik od babci - prawdziwy skarb, pamiątka...
Tych rzeczy, wydawać by się mogło zbędnych, 
wyrzucać nie można!!!
Jak skarby, poukładane równiutko na półkach, dostaną drugą szansę.
Dbając o ekologię Pani Dorota tworząc - przetwarza.
Starannie przemyślana forma, 
idealne połączenie kolorów i naturalnych surowców dają kolejne życie.
Lis - (spodenki z których wyrósł Kazik i sfilcowana sukieneczka Halinki) wprowadził się na Żoliborz do czteroosobowej rodziny.
Grzeczny i opiekuńczy typ. Dzieci się z nim nie rozstają. Chodzi z nimi na przyjęcia, do kina. Jeżdżą razem na wakacje i na święta do babci. Nikt do snu nie opowiada tak ciekawych historii...
Chory na ospę królik - (piżama) pogodził skłóconą od lat matkę z córką...
Edek - (sweterek w paski) ciągle się przeprowadza: Warszawa - Węgorzewo - Dobra, a teraz Pagorzyna...Ma trudny charakterek. Wielki z niego psotnik. Tysiąc pomysłów. Na minutę nie można go spuścić z oczu. " Odwróciłam się tylko na chwilę - Edek siedzi w ulu i wyjada pszczołom miód", " Rozpakowałam siatkę z zakupami - Edek w tym czasie przesadził kwiatki! Do filiżanek!!!"
"Tylko wyjęłam z bagażnika sweter - Edek odjeżdża na deskorolce. A my nie mamy deskorolki!"
Dni z Edkiem nie są szare. Dostarcza on swojej rodzinie wiele radości, uśmiechu, ale i przysparza kłopotów - życie.
Żaba Pela ma słabość do kuchni włoskiej: pizza, pasta, tiramisu, gelato...całymi godzinami potrafi oglądać programy kulinarne...gotować nie lubi - ale jeść owszem...stała bywalczyni restauracji, barów z przekąskami, jadłodajni...Po obiedzie koniecznie wizyta na basenie. Godzina Aqua aerobiku.O figurę należy dbać!
Część z postaci rodzi się w głowie Pani Doroty, w snach, w myślach...
Część to tylko spełnienie naszych marzeń.
Czteroletnia  Ola z kciukiem w buzi, leży na dywanie i w skupieniu rysuje czerwoną rybę. Na próżno rodzice od kilku miesięcy zwracają jej uwagę: "to nie ładnie ssać palec, nie zdrowo, że już jest dużą dziewczynką..." nie pomagają prośby, argumenty, przekupstwa...
"Przestanę ssać palec jak dacie mi czerwoną rybę"
Skąd taką rybę wziąć?
Tak jak i ja, zdesperowani rodzice Oli po nitce do kłębka trafiają na warszawską Pragę.
Czerwona ryba z czekoladowym krzyżem który uwielbia bardziej niż plankton i z bitkiem bez którego nie pływa, leży delikatnie ułożona w pudełku. Przygotowana do wysyłki. Zaraz po weekendzie pojedzie nad morze - do Gdyni.
Kiziaki wychodzące spod igły w pracowni KIZIU MIZIU są niepowtarzalne. Każdy ma swoją historię i swój charakter.
Wyjątkowe lale dla wyjątkowych osób. Kupujemy je dla swoich dzieci, chcąc im podarować coś więcej niż zwykły przedmiot bez duszy. Z miłości. Ale nie tylko dzieciom są one potrzebne.
My także często ich potrzebujemy. Dziecko w nas, też czasem pragnie się do kogoś przytulić.
Dzielimy się z tym niemym przyjacielem szczęściem i problemami.
Schowana na dnie plecaka lala, leci z nami w podróż. Siedzący na fotelu pasażera kiziak, co dzień dojeżdża z nami do pracy, stojąc w korku, razem śpiewamy szlagiery lecące z radia.
Na biurku przy komputerze, uszyty z koszuli męża stoi malutki stworek. Jak dobrze jest oderwać od monitora zmęczone oczy i zatrzymać je na znanym wzorze tkaniny. Wieczorem siądziemy razem do kolacji, a potem wtuleni obejrzymy jakiś film.
Wielką rzeczą jest, że w tych dziwnych czasach wielkich korporacji, centrów handlowych, masowej produkcji można jeszcze czasami odnaleźć prawdziwe perły...
...Dziś Malika zasypia wtulona w opasłego różowego królika. Rano budzi się uśmiechnięta.
Przestało jej być garmoszko...oprócz królika zamieszkał z nami ktoś jeszcze...mój dobry duch z którym się nigdy nie rozstaję.






Więcej recyklingowej twórczości można obejrzeć na stronie 
Kiziu-miziu

Mamy cichą nadzieję, 
że wkrótce takie cuda można będzie zakupić w sklepie


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz